środa, 4 marca 2015

   Podróż do najbliższego "ostatku zieleni". Wiosenny powiew okazał się złudny. Na jedną niewinną brzózkę przypadał :
  • zestaw pokiereszowanych błotników, 
  • 15 niezidentyfikowanych, chemicznie przetworzonych artefaktów z miazgi drzewnej,
  • czyjaś stara łazienka, 
  • oldschoolowa elektronika z XX wieku, pechowo doszczętnie zwęglona; 
  • oraz 30 różnokształtnych, dokładnie wypróżnionych flakonów po magicznych trunkach.  

Jakim trzeba być szaleńcem by wciąż znajdować w tym miejscu otuchę i inspirację? 
Popełnione szkicorysunki zbudują klimat przyszłych stron Karawany.

PS. Udało mi się zrobić zdjęcie rodem z katalogu national geographic. Kompozycja z butem, szalikiem i psem dingo. tak